Powrót do ZOO Opole
Ogród Zoologiczny w Opolu opisaliśmy już kiedyś bardzo szczegółowo (link). A ponieważ lubimy wracać w ładne i sprawdzone miejsca dlatego dziś będzie Opole na bis...
Wróciliśmy tu z radością i zobaczyliśmy to czego nie widzieliśmy za pierwszym razem plus to co okazało się nowe.
Przegonieni przez ogromną burzową chmurę, która niestety postanowiła pokazać co potrafi, choć miałam nadzieję że tylko nas postraszy, nie dotarliśmy do wszystkich miejsc, które chcieliśmy zobaczyć ponownie. Jednak zauważyliśmy, że opolskie zoo ciągle się rozbudowuje o nowe wybiegi, więc mam nadzieję, że w przyszłości na pewno da nam niejeden powód żeby znów do niego wrócić.
Pierwszy wpis o opolskim zoo jest najdłuższym wpisem w historii tego bloga i jest tak obszerny, że we wpisie na bis nie śmiałabym już wiele więcej dodawać, ponad to co faktycznie warte dodania. Do tego wklejam zdjęcia miłych mieszkańców opolskiego zoo, którzy szczególnie polecili mi Was pozdrowić ;)
Nowością w opolskim zoo są biletomaty. Proste w obsłudze, z płatnością tylko kartą, umożliwiają wejście bez stania w kolejce do kasy. Jednak jeśli chcecie zaopatrzyć się w mapkę lub wynająć wózek do wożenia dzieci i tak wizyta w kasie jest koniecznością - tylko tu załatwicie "formalności" z tym związane (wynajęcie wózka = kaucja 20 zł + wypożyczenie 6 zł).
Na początek uchatki kalifornijskie, tych za pierwszym razem nie widzieliśmy wcale, a tym razem mogliśmy zobaczyć i trening medyczny (o godz. 12:00), i karmienie (14:30 lub 16:30).
Poza wyćwiczonymi umiejętnościami artystycznymi, które mogliśmy podziwiać w trakcie tych pokazów, mogliśmy przekonać się o niesamowitym wrodzonym talencie pływackim tych stworzeń.
Kolejna "gwiazda" to spacerujący leniwiec "w akcji" ;)
Małe-duże żyrafiątka - rodzina żyraf opolskiego zoo systematycznie powiększa się.
Nie wiem jaki rekord ciepła został pobity w dniu naszej wizyty w Opolu, ale każdy chłodził się jak tylko mógł...
Karmienie goryli to kolejny punkt, na który warto dotrzeć. Goryle posilają się o godz. 13:00 i 16:00.
Na wyspie lemurów - wejść na nią można tylko od poniedziałku do piątku.
Fascynujący świat "robaczków" :) A miałam Was nie straszyć, że jednego karalucha znaleźliśmy pod naszymi nogami :)
Odwiedzamy starych znajomych...
W mini zoo spotkaliśmy tym razem więcej mieszkańców niż za pierwszym razem m.in. bardzo zapracowaną mamę świnkę.
Przy okazji odwiedziliśmy park linowy i stąd właśnie przegoniła nas burzowo-deszczowa chmura, nie wiem jak udało nam się to wyliczyć, ale kiedy dotarliśmy na parking i zamknęliśmy się w samochodzie to wtedy się zaczęło... Mimo wszystko wycieczkę zaliczamy do udanych, bo po wizycie w opolskim ZOO wrażenia mogą być tylko pozytywne.
Wróciliśmy tu z radością i zobaczyliśmy to czego nie widzieliśmy za pierwszym razem plus to co okazało się nowe.
Przegonieni przez ogromną burzową chmurę, która niestety postanowiła pokazać co potrafi, choć miałam nadzieję że tylko nas postraszy, nie dotarliśmy do wszystkich miejsc, które chcieliśmy zobaczyć ponownie. Jednak zauważyliśmy, że opolskie zoo ciągle się rozbudowuje o nowe wybiegi, więc mam nadzieję, że w przyszłości na pewno da nam niejeden powód żeby znów do niego wrócić.
Pierwszy wpis o opolskim zoo jest najdłuższym wpisem w historii tego bloga i jest tak obszerny, że we wpisie na bis nie śmiałabym już wiele więcej dodawać, ponad to co faktycznie warte dodania. Do tego wklejam zdjęcia miłych mieszkańców opolskiego zoo, którzy szczególnie polecili mi Was pozdrowić ;)
Nowością w opolskim zoo są biletomaty. Proste w obsłudze, z płatnością tylko kartą, umożliwiają wejście bez stania w kolejce do kasy. Jednak jeśli chcecie zaopatrzyć się w mapkę lub wynająć wózek do wożenia dzieci i tak wizyta w kasie jest koniecznością - tylko tu załatwicie "formalności" z tym związane (wynajęcie wózka = kaucja 20 zł + wypożyczenie 6 zł).
Na początek uchatki kalifornijskie, tych za pierwszym razem nie widzieliśmy wcale, a tym razem mogliśmy zobaczyć i trening medyczny (o godz. 12:00), i karmienie (14:30 lub 16:30).
Poza wyćwiczonymi umiejętnościami artystycznymi, które mogliśmy podziwiać w trakcie tych pokazów, mogliśmy przekonać się o niesamowitym wrodzonym talencie pływackim tych stworzeń.
Kolejna "gwiazda" to spacerujący leniwiec "w akcji" ;)
Małe-duże żyrafiątka - rodzina żyraf opolskiego zoo systematycznie powiększa się.
Nie wiem jaki rekord ciepła został pobity w dniu naszej wizyty w Opolu, ale każdy chłodził się jak tylko mógł...
Karmienie goryli to kolejny punkt, na który warto dotrzeć. Goryle posilają się o godz. 13:00 i 16:00.
Na wyspie lemurów - wejść na nią można tylko od poniedziałku do piątku.
Fascynujący świat "robaczków" :) A miałam Was nie straszyć, że jednego karalucha znaleźliśmy pod naszymi nogami :)
Odwiedzamy starych znajomych...
Przy okazji odwiedziliśmy park linowy i stąd właśnie przegoniła nas burzowo-deszczowa chmura, nie wiem jak udało nam się to wyliczyć, ale kiedy dotarliśmy na parking i zamknęliśmy się w samochodzie to wtedy się zaczęło... Mimo wszystko wycieczkę zaliczamy do udanych, bo po wizycie w opolskim ZOO wrażenia mogą być tylko pozytywne.
Znaleźliśmy także ostatni plac zabaw, do którego nie dotarliśmy za pierwszym razem czyli ten "obok pelikanów" :)
Więcej o opolskim ogrodzie zoologicznym TUTAJ.
Ileż dni we wczesnym dzieciństwie tam spędziłam... Zanim na stałe osiadłam w górach na południu :) Z ogromnym sentymentem obejrzałam Wasze zdjęcia. Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńChętnie odwiedzam ogrody zoologiczne, a do Opola mam w planie pojechać, widzę ze warto się tam wybrać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń