Wędrujemy... Schronisko Samotnia zimą
Mówiąc szczerze, nigdy nie obchodziliśmy hucznie Walentynek, ale skoro mieliśmy Karkonosze na wyciągnięcie ręki to pomyśleliśmy, że spacer do tak malowniczo (hmmm... no i romantycznie) położonego schroniska jakim jest Schronisko PTTK Samotnia im. Waldemara Siemaszki i w taki dzień jak 14 lutego to nie jest zły pomysł.
SCHRONISKO SAMOTNIA jest miejscem dobrym na odpoczynek w dłuższej trasie (np. na Śnieżkę) ale może być też celem krótkiej wycieczki do Kotła Małego Stawu.
Niebieski szlak, na który weszliśmy przy Świątyni Wang w Karpaczu, jest idealny na zimową wędrówkę. Nie jest wymagający, raczej dość przyjemny. Prowadzi szeroką wygodną drogą przez bardzo ładny zimowy las. Zimą dzięki grubej warstwie śniegu droga jest równiutka, do tego dość łagodnie pokonujemy różnicę wysokości. Po drodze znajdziemy ładne widoki, oczywiście także na Śnieżkę, oraz polanę, na której możemy odpocząć czyli krótko mówiąc - wszystko co potrzeba.
Na tej trasie można spokojnie pociągnąć dziecko na sankach. Spotkaliśmy nawet rodzinę z dziecięcym wózkiem.
Zimą z powodu zagrożenia lawinowego często bywa zamknięty fragment niebieskiego szlaku, który prowadzi u podnóża Kotła Małego Stawu, w zamian za to poruszamy się bezpieczniejszą drogą transportową.
Po ok. 4,5 km wędrówki (zależy gdzie zaparkujecie) dochodzimy do Kotła Małego Stawu i Schroniska Samotnia.
Na mapce przebieg naszej zimowej trasy
W odległości kilkunastu minut spaceru (ale dość konkretnie w górę) znajduje się kolejne Schronisko PTTK Strzecha Akademicka.
W Schronisku Samotnia dostępne są toalety (bezpłatnie dla wszystkich). Można płacić kartą. W menu znajdziecie ciepłe napoje: kawę (9-12 zł), czekoladę na gorąco (10 zł), grzane wino (16 zł), wśród dań obiadowych: kapuśniak (15 zł), pomidorowa (14 zł), zestaw kotlet schabowy + ziemniaki + kapusta (32 zł), naleśniki z serem (15 zł), bigos (16 zł) + chleb (2 zł), chleb ze smalcem i ogórkiem (10 zł), kiełbasa z ketchupem i chlebem (20 zł), ser smażony z frytkami i żurawiną.
Wracając do Karpacza trzeba uważać na swoje tyły... i na zjeżdżających na sankach czy jabłuszkach tym szlakiem turystów (czasem naprawdę bardzo, bardzo szybko i są to często osoby dorosłe).
I ostatnia sprawa - parking. O dziwo znaleźliśmy miejsce od razu a do tego kilka kroków od Świątyni Wang | tutaj |. Wprawdzie kosztował nas 30 zł (jest to opłata za cały dzień), ale było sporo miejsc co w takich turystycznych miejscowościach nie jest oczywistością...
I jeszcze PS. Do tego walentynkowego spaceru zmotywowało nas jeszcze to, że zaręczyliśmy się 18 lat temu właśnie w Karkonoszach, ciekawe czy zgadniecie na jakim szczycie?
*
Na
naszym blogu nie ma reklam, chcemy żeby jak najlepiej się go czytało i
żebyście nie musieli szukać tego co najważniejsze w gąszczu reklamowych
okienek. Jeśli lubisz naszą rodzinną twórczość i chciałbyś odwdzięczyć
się za naszą pracę to możesz postawić nam kawę ;) Za każdą formę
wsparcia DZIĘKUJEMY i obiecujemy pracować z jeszcze większym
zaangażowaniem :)
Uwielbiam takie zimowe spacery. Może uda mi się tam wyskoczyć w tym roku?
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia! Taka wyprawa z pewnością jest niesamowitą przygodą. Gdy dobrze się ubierzemy, możemy śmiało wędrować po śnieżnych szlakach. U nas świetnie sprawdzają się wełniane ubrania, jak np. kalesony i legginsy. Mamy wtedy gwarancję, że będzie nam ciepło w nogi.
OdpowiedzUsuń